Co się stało? Kim jestem? Gdzie się znajduję? – te pytania
kołatały się w mojej głowie, starając
sobie przypomnieć co się wydarzyło przed paroma chwilami. Byłem pewny jednego
– straciłem przytomność. W mojej głowie
oprócz pytań, zaczęły pojawiać się dziwne obrazy, których aktualnie nie byłem w stanie zrozumieć.
Twarze osób, które wydawały się dziwnie znajome. Obrazy zniszczonych oraz
opuszczonych miejsc. Dziwne stwory przelatywały w mojej podświadomości,
starając odpowiedzieć na nurtujące mnie pytania. Moja wyobraźnia zaczęła chyba
płatać mi żarty, gdyż w jednej chwili
ocknąłem się w całkowicie czarnym pomieszczeniu z jedną lekko migającą żarówką
i rozpadającym się krzesłem na którym siedziałem. To była jawa? Czy może wytwór
mojej wyobraźni? Nie znałem odpowiedzi… Skołowany całą sytuacją zacząłem
przyglądać się żarówce wiszącej nad moją głową.
Jej blask dawał mi dziwne poczucie ciepła oraz bezpieczeństwa w tym
czarnym pokoju oraz był moją jedyną nadzieją. Gdy spoglądałem tak w tą żarówkę,
po jakimś czasie spostrzegłem, że nad nią, na suficie, ledwo widoczną kreską w
ciemności jest coś napisane. Bez namysłu podniosłem się z krzesła, na którym
już chwilę później stałem. Chwyciłem ostrożnie żarówkę i skierowałem ją w sufit
pomieszczenia. Ciemnoczerwonym kolorem napisany był napis ”Rekto”.
Gdzieś już słyszałem to słowo wielokrotnie, ale nie umiem sobie przypomnieć
gdzie. Zrezygnowany puściłem trzymaną w ręku żarówkę i na powrót usiadłem na
krześle, zamknąłem oczy i zacząłem powtarzać to słowo w myślach.
Rekto. Rekto. Rekt…
Nagle mnie oświeciło, że słyszałem to słowo wiele razy w życiu, dlatego że tak
się nazywam. Rekto to moje imię. Kiedy otworzyłem oczy znajdowałem się w tym
samym pomieszczeniu, z małą jednak różnicą.
Przede mną stał stół, którego blat sięgał mi do brzucha, a na nim
rozsypane były niewyraźne zdjęcia, w większości czarno-białe. Nie mając co ze
sobą zrobić w takiej sytuacji zacząłem, oglądać zdjęcie po zdjęciu . Zauważyłem,
że na każdym ze zdjęć w prawym górnym rogu jest moje imię oraz cyfra. Wyszukałem
wśród zdjęć to mające numer 1, podniosłem je z nad blatu i zacząłem mu się
przyglądać. Z czasem jak przyglądałem się zdjęciu, ono zaczęło robić się coraz
przejrzystsze i wyraźniejsze oraz zaczęło nabierać barw. Kiedy ono stało się na
tyle wyraźne, że mogłem określić co na nim jest, zamurowało mnie. Na zdjęciu
stały trzy osoby. Kobieta o blond
włosach, niebieskich oczach, szczupłej posturze, ubrana w czarne, lekko
przetarte jeansy, krótką zieloną koszulkę podkreślającą jej kształty i buty na
obcasie. Obok niej stał nieco wyższy od niej mężczyzna w krótkich czarnych
włosach, zielonych oczach, ubrany był w
podniszczone, czarne buty, zielone bojówki oraz zielony bezrękawnik, a na szyi
wisiały mu dwa połyskujące nieśmiertelniki.
Miedzy nimi stał mały chłopczyk z zaplecionymi na klatce piersiowej rękami, w
krótkich włosach i błękitnych oczach, ubrany w krótkie podarte niebieskie
spodenki, zielone buty i koszulkę. Chłopiec miał wyciągnięte ręce do górę i
trzymał stojących nad nim ludzi za ręce. Za nimi na zdjęciu malował się obraz
piaszczystej pustyni. Gdy tak przyglądałem się temu zdjęciu zdałem sobie
sprawę, że coś wygląda na nim bardzo znajomo. Po chwili namysłu spojrzałem na
samego siebie, na to jak jestem ubrany. Zauważyłem że mam podobne, a wręcz
takie same buty jak mężczyzna na zdjęciu, z tą różnica, że moje były jeszcze
bardziej zmaltretowane. Usiadłem zamyślony i uświadomiłem sobie, że to wszystko
nie ma najmniejszego sensu. Rozprostowałem nogi
siedząc na krześle i oparłem plecy o krzesło, po czym podniosłem głowę,
próbując zrozumieć sens tego wszystkiego co tu się dzieje. Gdy tak siedziałem
nieświadomie sięgnąłem ręką do moich czarnych spodni. Zdziwiłem się nieco że
cokolwiek w nich mam, więc wyciągnąłem wszystkie przedmioty na stół. Jakie było
moje zdziwienie jak pierwszym przedmiotem jaki z tamtą wydobyłem był mały
dziwny pakunek z kartki. Ostrożnie otworzyłem ów pakunek. W nim znajdowały się
dwa nieśmiertelniki na łańcuszku, a tym w co były zawinięte nie było nic innego
jak to samo zdjęcie któremu przyglądałem się parę chwil temu.
Rozprostowałem zdjęcie i obróciłem na drugą stronę. Z tyłu zdjęcia było
napisane : „ Ja, Mia i Rekto – Wyprawa w nieznane”. Patrzyłem z
niedowierzaniem w ten napis przez parę minut. W końcu opamiętałem się, zgiąłem
zdjęcie w pół i schowałem z powrotem do kieszeni. Na stole dalej leżały jednak
jeszcze nieśmiertelniki. Chwyciłem je i zacząłem się im przyglądać. Na nich
wygrawerowane drukowanymi literami było:
„Eden Preid- ur. 20.07.2507
Kapitan
Projekt: POEC
Współtworzący projekt”