poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rekto 1.1

Co się stało? Kim jestem? Gdzie się znajduję? – te pytania kołatały się w mojej głowie, starając  sobie przypomnieć co się wydarzyło przed paroma chwilami. Byłem pewny jednego – straciłem przytomność.  W mojej głowie oprócz pytań, zaczęły pojawiać się dziwne obrazy, których  aktualnie nie byłem w stanie zrozumieć. Twarze osób, które wydawały się dziwnie znajome. Obrazy zniszczonych oraz opuszczonych miejsc. Dziwne stwory przelatywały w mojej podświadomości, starając odpowiedzieć na nurtujące mnie pytania. Moja wyobraźnia zaczęła chyba płatać mi  żarty, gdyż w jednej chwili ocknąłem się w całkowicie czarnym pomieszczeniu z jedną lekko migającą żarówką i rozpadającym się krzesłem na którym siedziałem. To była jawa? Czy może wytwór mojej wyobraźni? Nie znałem odpowiedzi… Skołowany całą sytuacją zacząłem przyglądać się żarówce wiszącej nad moją głową.  Jej blask dawał mi dziwne poczucie ciepła oraz bezpieczeństwa w tym czarnym pokoju oraz był moją jedyną nadzieją. Gdy spoglądałem tak w tą żarówkę, po jakimś czasie spostrzegłem, że nad nią, na suficie, ledwo widoczną kreską w ciemności jest coś napisane. Bez namysłu podniosłem się z krzesła, na którym już chwilę później stałem. Chwyciłem ostrożnie żarówkę i skierowałem ją w sufit pomieszczenia. Ciemnoczerwonym kolorem napisany był napis ”Rekto”. 
Gdzieś już słyszałem to słowo wielokrotnie, ale nie umiem sobie przypomnieć gdzie. Zrezygnowany puściłem trzymaną w ręku żarówkę i na powrót usiadłem na krześle, zamknąłem oczy i zacząłem powtarzać to słowo w myślach.
Rekto. Rekto. Rekt…
Nagle mnie oświeciło, że słyszałem to słowo wiele razy w życiu, dlatego że tak się nazywam. Rekto to moje imię. Kiedy otworzyłem oczy znajdowałem się w tym samym pomieszczeniu, z małą jednak różnicą.  Przede mną stał stół, którego blat sięgał mi do brzucha, a na nim rozsypane były niewyraźne zdjęcia, w większości czarno-białe. Nie mając co ze sobą zrobić w takiej sytuacji zacząłem, oglądać zdjęcie po zdjęciu . Zauważyłem, że na każdym ze zdjęć w prawym górnym rogu jest moje imię oraz cyfra. Wyszukałem wśród zdjęć to mające numer 1, podniosłem je z nad blatu i zacząłem mu się przyglądać. Z czasem jak przyglądałem się zdjęciu, ono zaczęło robić się coraz przejrzystsze i wyraźniejsze oraz zaczęło nabierać barw. Kiedy ono stało się na tyle wyraźne, że mogłem określić co na nim jest, zamurowało mnie. Na zdjęciu stały trzy osoby. Kobieta o blond  włosach, niebieskich oczach, szczupłej posturze, ubrana w czarne, lekko przetarte jeansy, krótką zieloną koszulkę podkreślającą jej kształty i buty na obcasie. Obok niej stał nieco wyższy od niej mężczyzna w krótkich czarnych włosach,  zielonych oczach, ubrany był w podniszczone, czarne buty, zielone bojówki oraz zielony bezrękawnik, a na szyi wisiały mu dwa połyskujące nieśmiertelniki. 
Miedzy nimi stał mały chłopczyk z zaplecionymi na klatce piersiowej rękami, w krótkich włosach i błękitnych oczach, ubrany w krótkie podarte niebieskie spodenki, zielone buty i koszulkę. Chłopiec miał wyciągnięte ręce do górę i trzymał stojących nad nim ludzi za ręce. Za nimi na zdjęciu malował się obraz piaszczystej pustyni. Gdy tak przyglądałem się temu zdjęciu zdałem sobie sprawę, że coś wygląda na nim bardzo znajomo. Po chwili namysłu spojrzałem na samego siebie, na to jak jestem ubrany. Zauważyłem że mam podobne, a wręcz takie same buty jak mężczyzna na zdjęciu, z tą różnica, że moje były jeszcze bardziej zmaltretowane. Usiadłem zamyślony i uświadomiłem sobie, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu. Rozprostowałem nogi  siedząc na krześle i oparłem plecy o krzesło, po czym podniosłem głowę, próbując zrozumieć sens tego wszystkiego co tu się dzieje. Gdy tak siedziałem nieświadomie sięgnąłem ręką do moich czarnych spodni. Zdziwiłem się nieco że cokolwiek w nich mam, więc wyciągnąłem wszystkie przedmioty na stół. Jakie było moje zdziwienie jak pierwszym przedmiotem jaki z tamtą wydobyłem był mały dziwny pakunek z kartki. Ostrożnie otworzyłem ów pakunek. W nim znajdowały się dwa nieśmiertelniki na łańcuszku, a tym w co były zawinięte nie było nic innego jak to samo zdjęcie któremu przyglądałem się parę chwil temu. 
Rozprostowałem zdjęcie i obróciłem na drugą stronę. Z tyłu zdjęcia było napisane : „ Ja, Mia i Rekto – Wyprawa w nieznane”. Patrzyłem z niedowierzaniem w ten napis przez parę minut. W końcu opamiętałem się, zgiąłem zdjęcie w pół i schowałem z powrotem do kieszeni. Na stole dalej leżały jednak jeszcze nieśmiertelniki. Chwyciłem je i zacząłem się im przyglądać. Na nich wygrawerowane drukowanymi literami było:
„Eden Preid- ur. 20.07.2507
   Kapitan 
Projekt: POEC 
Współtworzący projekt”

















niedziela, 30 sierpnia 2015

Witam...

Witam...

Jestem Markus i to jedyne co musicie na chwilę obecną wiedzieć ...
Moim zadaniem jest zabrać was w świat katastrof, bólu, cierpienia i koszmaru to od was zależy czy zechcecie go przeżyć wraz z głównym bohaterem tej opowieści. 

Gotowi na świat post-apokalipsy?
Tak?
Nie?
Teraz to i tak nieważne... Niedługo zacznę moją opowieść na dobranoc...