Popatrzyłem w lewą stronę, usłyszałem stamtąd cichy
tajemniczy szmer.
Na krześle obok, (jak
mi się wydawało)
stołu, na którym leżałem, siedział szczupły, trochę posiwiały, mężczyzna z
krótką brodą. Mężczyzna nawet siedząc lekko podpierał się laską, a ubrany był w
trochę już postrzępiony i poszarzały kitel jaki kiedyś widziałem u lekarza. Miał również na sobie czarne spodnie
oraz buty przypominające takie z marynarki, natomiast pod kitlem ubraną
czerwoną koszulę. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami pełnymi zdumienia,
z resztą w jego głosie też można było to zdumienie usłyszeć.
-Nie do wiary. Nie myślałem że tak szybko dojdziesz do siebie po tym wszystkim.
Jak tam ręka? Jak się czujesz? – Powiedział.
Zacząłem się zastanawiać, o co chodzi? Co mi się niby stało? Spróbowałem wstać,
ale tak jak szybko spróbowałem tak i szybko tego pożałowałem. Przeszył mnie
niewyobrażalny ból w prawym ramieniu oraz w prawej skroni.
-Nie wstawaj, musisz jeszcze odpoczywać. Przeszedłeś bardzo ciężki zabieg. –
Rzekł starzec stanowczym głosem.
-Jaki zabieg? Co mi się stało? Gdzie ja jestem? – Powiedziałem powoli
ze względu na dalszy ból w skroni.
- Znaleźliśmy Cię w tym bunkrze, w którzy aktualnie się znajdujemy. Leżałeś w
drzwiach z
prawie spalonym prawym przedramieniem oraz z poparzoną połową twarzy.
Brzmi to nie wiarygodnie, ale jeśli nie wierzysz to sam sprawdź. Tam jest
lustro – pokazał dłonią na ścianę po mojej prawej.
Spojrzałem w tamtą stronę. Na ścianie ku mojemu zdziwieniu wisiało
najprawdziwsze lustro. Małe bo małe ale jednak było to lustro a nie kawałek
wypolerowanego metalu. Prawdziwe szkło a nie żaden pieprzony
metal. W obecnym stanie postanowiłem i tak nie wstawać skoro wcześniejsza próba
przysporzyła mi aż takiego wielkiego bólu.
-Jak na razie jeszcze przeleżę to, ale jakim cudem ja jeszcze żyje? – zapytałem
już trochę pewniej.
-Chłopcze, szczerze nie wiem jakim cudem przeżyłeś. Twoje szanse były tak nikłe
że nie wiem co mnie skłoniło żeby posłuchać tamtego faceta. Ale jeśli chodzi o
szczegóły zabiegu to można powiedzieć że spróbowałem zrekonstruować twoją twarz
oraz niestety, zamputować twą prawą rękę i zastąpić ją mechaniczną.
-Jaki facet? Jaka mechaniczna ręka? Skąd ją wzięliście ? Jak na razie dajesz mi
więcej pytań niż odpowiedzi – Powiedziałem lekko zbulwersowany.
Stary westchnął.
- Dobra niech Ci będzie, postaram się
opowiedzieć Ci na twoje pytania. Twoja ręka została zamieniona na
mechaniczną, znaleźliśmy ją w fabryce niedaleko z tąd. Kiedyś, przed tym...przed tym
wszystkim, znajdował się tam prowizoryczny warsztat biotycznych
protez, nic dziwnego skoro fabryka ta produkowała części do robotów, a z tych
części łatwo jest zrobić protezy. Znaleźliśmy wśród tych wszystkich
protez jedyną biotyczną rękę. Nie wiem jakim cudem przetrwała tyle lat nie
zniszczona przez czas i rdzę. Miałeś wielkie szczęście. Wszczepiliśmy Ci ją jak
tylko przygotowaliśmy twoje
ciało tak by
nie odrzuciło wszczepu. Z twarzą i głową było jeszcze gorzej. Oko prawe
doszczętnie zniszczone, a skroń i głowa z prawej części poparzona i spalona do skóry. Niektóre kości
też nie wytrzymały tego co Cię załatwiło. Niektóre popękały albo doszczętnie się
zdezintegrowały. Na
twoje szczęście obrażenia nie dosięgnęły mózgu, a dowodem jest to, że jeszcze
z nami rozmawiasz i kontaktujesz co się do Ciebie mówi. Każdy ubytek w kości
zastąpiłem stalą chirurgiczną z innych znalezionych protez. Skórę i trochę
tkanek przeszczepiłem z czego tylko się dało, a oko zastąpiłem szklanym. Facet
który kazał mi to zrobić stoi aktualnie za drzwiami. Nazywa się Sin i jest
dowódcą, a może bardziej by pasowało określenie, burmistrzem miasta AirForce.
Powstało ono na zgliszczach bazy powietrznej. On jako jedyny przeżył w tej
bazie po tym
wszystkim. Jako że sam nie wiedział co ze sobą zrobić osiedlił się tam,
a w późniejszym czasie zaczęli dołączać do niego inni Poszukiwacze Pustkowi
szukający stałego miejsca zamieszkania.